Strona 1 z 1

odpalanie z "plaka"

: 09 lip 2014, 14:42
autor: jarojk
Witam
Czy przy problemach z odpalaniem auta, używanie "wspomagaczy" rozruchowych np. plaka jest w jakiś sposób szkodliwe dla silnika??

: 09 lip 2014, 19:16
autor: SD72
Moim zdaniem jest szkodliwe ale nigdy nie testowalem i osobiscie tego nie zrobie ;)

: 09 lip 2014, 20:14
autor: dampat
ja odpalałem astre 2 razy i wszystko było ok ale proponuje nie używać za często

: 10 lip 2014, 13:53
autor: Luko
Jako doraźna metoda może być zastosowany, ale nie zbyt często :!:
Należy usunąć przyczynę problemów z odpalaniem, a nie stosować doraźne, szkodliwe w dodatku metody.
Poczytaj trochę o odpalaniu diesla "na plaka" albo na tzw. "samostarter" to zobaczysz czym to grozi.
Opisz problem albo użyj szukajki na forum i na 99% znajdziesz przyczynę problemów z odpalaniem.

: 08 lis 2014, 12:20
autor: organista15
Jak czytam ten temat to przypomniała mi się moja historia z astrą g 2.0dtl. Musiałem w niej zmienić głowicę. Po zmianie głowicy auto fajnie paliło itd. Na drugi dzień (niedziela) auto nie pali. Cholera człowieka trafia bo miało być dobrze a nie jest. Normalne odpalanie nie pomogło. Widząc co się dzieję myślę co zrobić i nagle wpadłem na pomysł o plaku i trach odpalam seicento i jadę na stacje po dużą butlę plaku. Przyjeżdżam do domu i wołam syna -Chodź będziemy astrę odpalać! Po pierwszym razie auto ładnie odpaliło to aby to potwierdzić pojechałem na krótką przejażdżkę. Wszystko było ok. Oczywiście najpierw po odpaleniu auto chwile postało na wolnych obrotach. Po tym jak wróciłem zostawiłem auto i wybrałem się na obiad. Po 2h znów próba odpalenia auta i tu zonk auto znów nie pali. Tym razem plakiem za 2 lub 3 razem udało się uruchomić silnik i znów wybrałem się sprawdzić jak działa. Nie zdążyłem przejechać 800m a auto zgasło. Szybka próba z plakiem i znów auto chodzi, tym razem musiałem trzymać wysokie obroty bo na niskich gasło. Ruszyłem kilka metrów dalej i chciałem zawrócić w czyimś wjeździe na posesję. Nie udało się zawrócić bo obroty spadły i znów silnik zgasł. I znów otwieramy maskę i psiukamy plakiem. Czort był zawzięty i nie odpalił. Na szczęście na wsi są ludzie gapiący i pomocni to mi pomogli z synem zapchać auto do domu. Na podwórku z kolegą i synem wypsiukaliśmy jedną butelkę a potem znów musiałem jechać seicento po plak. Kolejna butelka poszła i inny kolega mówi, że ma samo start, który jak twierdził będzie lepszy. Biedakowi też butelkę zmarnowałem a auto nie chce gadać. Przypomniało mi się o przewodach paliwowych(tych materiałowych). W mojej głowicy były lepsze i pojechałem po nie do mechaniora. Po założeniu ich wystarczyło aby jedno psiuknięcie plakiem i auto działa jak talala. Jak po latach sobie uświadomiłem co ja wtedy auto zrobiłem to głowa mała. Na szczęście ta sytuacja nie odbiła się na aucie. Od tamtego razu użyłem tylko raz plaka rok temu jak mi sterowniki padły od pompy i to tylko króciutko by się upewnić.