Z18XE - reakcja na "cudowne oleje i dodatki"
: 28 wrz 2016, 01:16
Hej wszystkim...
Post dedykuję szczęśliwym użytkownikom Zafir, zastanawiających się czy olejem i/lub dodatkami olejowymi można coś polepszyć w swoim samochodzie...
A więc...
25.09.2016 wymieniałem olej w swojej Zafiryndzie 1.8 Z18XE i zdecydowałem się na pewną innowację. Do tej pory, zgodnie z tym co jaśnie panujący GM wszystkim oplomaniakom przykazał, stosowałem grzecznie olej GM Genuine 10w40. Przebiegu mam na Zafirze 226 tys. km więc auto już jest zaiste "pełnoletnie" Pomyślałem więc że chyba należy mu się coś od życia i zaczęło mnie kusić na jakąś innowację w temacie smarowania silnika poczciwej Zafirki. Po przekopaniu się przez full recenzji i opisów, lecz wciąż "z pewną taką nieśmiałością" mój wybór padł na poniższe cymesy tworzące razem terapie szokową dla silniczka:
Na pierwszy rzut zestaw: płukanka LiquiMoly Flush Engine do wymywania syfu z silnika wraz ze starym olejem + zalanie silnika olejem LiquiMoly 10w40 MoS2 Leichtlauf z technologią
dwusiarczku molibdenu
Na drugi rzut: dodatek ceramizujący do oleju LiquiMoly Ceratec (jedną dobę po zalaniu w/w oleju)
Nie ukrywam że płukanki Flush Engine użyłem z duszą na ramieniu - widziałem już oczami wyobraźni litrowe przecieki oleju spod uszczelniaczy wału korbowego itd. Ale na duchu przytrzymała mnie opinia zaufanego od lat mechanika, który oglądając Zośkę od spodu stwierdził że przy tym przebiegu silnik i skrzynia są "wręcz nieprzyzwoicie suche"
Faktycznie, płukanie nie spowodowało żadnych złych efektów. Po wypłukaniu i wlaniu świeżego oleju autko zrobiło 50 km i pozostało czyste. Na drugi dzień wlałem więc Ceratec'a...
Dziś, po przejechaniu niecałych 400 km sprawa ma się tak:
1. Autko megatotalnie się wyciszyło - 3 doby od wymiany oleju na molibdenowy i dodaniu Ceratec'a na biegu jałowym silnika wcale nie słychać... Ba, szanowna moja małżonka kiedy staliśmy na światłach wręcz się zapytała czy my mamy silnik bo jest tak jakby go nie było...
2. Odpalanie po dłuższym, nocnym postoju na dworze następuje "na dotyk" - wystarczy pierwszy obrót rozrusznika żeby Zafira zagrała. Wcześniej trzeba było zakręcić 3-4 razy. I to czasem razy dwa...
3. "Ekologiczne" hamowanie silnikiem stało się bardziej "miękkie" i dłuższe - auto zdecydowanie dłużej się toczy wolniej tracąc prędkość, zupełnie jakby ktoś pchał je z tyłu albo jakby zawiesiła się przepustnica (a spalanie komputerek pokazuje radośnie na poziomie 0.0 l/100 km )
4. Ruszanie z miejsca oraz wchodzenie na wyższe biegi - wszystko jest zdecydowanie bardziej płynne, nie ma szarpnięć.
5. Tutaj totalne zaskoczenie - wyciszył się kompresor klimatyzacji. Zawsze mi delikatnie brzęczał w trakcie pracy, teraz buczy tylko w momencie załączania a potem jest totalna cisza. W pierwszej chwili myślałem że spaliło się sprzegiełko załączające kompresor (już raz je wymieniałem) ale nic z tych rzeczy. Wszystko działa ok. Tłumaczę to sobie tym, że poprawa "śliskości" w silniku przełożyła się na mniejszy opór generowany na kompresorze... Ale być może się mylę.
6. Ciąg dalszy nastąpi... Z tego co wyczytałem zarówno dwusiarczek molibdenu zawarty w oleju jak i Ceratec potrzebują ok 1000-1200 km żeby rozwinąć skrzydła i dać z siebie to co mają najlepszego, czyli odbudowę gładzi na kontakcie metal-metal (głównie pierścienie tłoka - ścianki cylindra). Na razie w kwestii lepszego przyśpieszania, zużycia paliwa czy mniejszego spalania oleju nic nie powiem bo jest za wcześnie. Niemniej na bieżąco postaram się zdać relację jak to wszystko się rozwinie...
Na chwilę obecna jest jednak na tyle dobrze, że bez dyskusji zastosowałbym te specyfiki przy kolejnej wymianie oleju.
Zainteresowanych i niedowiarków (którym sam byłem) proponuje zapoznać się z informacjami na temat zastosowania molibdenu ogólnie oraz w samochodowej "trybologii" w czym LiquiMoly przoduje na rynku... Aczkolwiek nie odbierajcie tego jak reklamę...
Post dedykuję szczęśliwym użytkownikom Zafir, zastanawiających się czy olejem i/lub dodatkami olejowymi można coś polepszyć w swoim samochodzie...
A więc...
25.09.2016 wymieniałem olej w swojej Zafiryndzie 1.8 Z18XE i zdecydowałem się na pewną innowację. Do tej pory, zgodnie z tym co jaśnie panujący GM wszystkim oplomaniakom przykazał, stosowałem grzecznie olej GM Genuine 10w40. Przebiegu mam na Zafirze 226 tys. km więc auto już jest zaiste "pełnoletnie" Pomyślałem więc że chyba należy mu się coś od życia i zaczęło mnie kusić na jakąś innowację w temacie smarowania silnika poczciwej Zafirki. Po przekopaniu się przez full recenzji i opisów, lecz wciąż "z pewną taką nieśmiałością" mój wybór padł na poniższe cymesy tworzące razem terapie szokową dla silniczka:
Na pierwszy rzut zestaw: płukanka LiquiMoly Flush Engine do wymywania syfu z silnika wraz ze starym olejem + zalanie silnika olejem LiquiMoly 10w40 MoS2 Leichtlauf z technologią
dwusiarczku molibdenu
Na drugi rzut: dodatek ceramizujący do oleju LiquiMoly Ceratec (jedną dobę po zalaniu w/w oleju)
Nie ukrywam że płukanki Flush Engine użyłem z duszą na ramieniu - widziałem już oczami wyobraźni litrowe przecieki oleju spod uszczelniaczy wału korbowego itd. Ale na duchu przytrzymała mnie opinia zaufanego od lat mechanika, który oglądając Zośkę od spodu stwierdził że przy tym przebiegu silnik i skrzynia są "wręcz nieprzyzwoicie suche"
Faktycznie, płukanie nie spowodowało żadnych złych efektów. Po wypłukaniu i wlaniu świeżego oleju autko zrobiło 50 km i pozostało czyste. Na drugi dzień wlałem więc Ceratec'a...
Dziś, po przejechaniu niecałych 400 km sprawa ma się tak:
1. Autko megatotalnie się wyciszyło - 3 doby od wymiany oleju na molibdenowy i dodaniu Ceratec'a na biegu jałowym silnika wcale nie słychać... Ba, szanowna moja małżonka kiedy staliśmy na światłach wręcz się zapytała czy my mamy silnik bo jest tak jakby go nie było...
2. Odpalanie po dłuższym, nocnym postoju na dworze następuje "na dotyk" - wystarczy pierwszy obrót rozrusznika żeby Zafira zagrała. Wcześniej trzeba było zakręcić 3-4 razy. I to czasem razy dwa...
3. "Ekologiczne" hamowanie silnikiem stało się bardziej "miękkie" i dłuższe - auto zdecydowanie dłużej się toczy wolniej tracąc prędkość, zupełnie jakby ktoś pchał je z tyłu albo jakby zawiesiła się przepustnica (a spalanie komputerek pokazuje radośnie na poziomie 0.0 l/100 km )
4. Ruszanie z miejsca oraz wchodzenie na wyższe biegi - wszystko jest zdecydowanie bardziej płynne, nie ma szarpnięć.
5. Tutaj totalne zaskoczenie - wyciszył się kompresor klimatyzacji. Zawsze mi delikatnie brzęczał w trakcie pracy, teraz buczy tylko w momencie załączania a potem jest totalna cisza. W pierwszej chwili myślałem że spaliło się sprzegiełko załączające kompresor (już raz je wymieniałem) ale nic z tych rzeczy. Wszystko działa ok. Tłumaczę to sobie tym, że poprawa "śliskości" w silniku przełożyła się na mniejszy opór generowany na kompresorze... Ale być może się mylę.
6. Ciąg dalszy nastąpi... Z tego co wyczytałem zarówno dwusiarczek molibdenu zawarty w oleju jak i Ceratec potrzebują ok 1000-1200 km żeby rozwinąć skrzydła i dać z siebie to co mają najlepszego, czyli odbudowę gładzi na kontakcie metal-metal (głównie pierścienie tłoka - ścianki cylindra). Na razie w kwestii lepszego przyśpieszania, zużycia paliwa czy mniejszego spalania oleju nic nie powiem bo jest za wcześnie. Niemniej na bieżąco postaram się zdać relację jak to wszystko się rozwinie...
Na chwilę obecna jest jednak na tyle dobrze, że bez dyskusji zastosowałbym te specyfiki przy kolejnej wymianie oleju.
Zainteresowanych i niedowiarków (którym sam byłem) proponuje zapoznać się z informacjami na temat zastosowania molibdenu ogólnie oraz w samochodowej "trybologii" w czym LiquiMoly przoduje na rynku... Aczkolwiek nie odbierajcie tego jak reklamę...