Klimatyzacja - Po włączeniu modulowane obrotami głośne wycie
: 24 lip 2016, 10:31
Klimatyzacja - Po włączeniu modulowane obrotami wycie - ale tylko przy dużej temperaturze!
W mojej Zafirze po włączeniu klimatyzacji słychać modulowane obrotami silnika charakterystyczne wycie, oraz wyraźny spadek mocy silnika przy ruszaniu.
Na postoju i luzie zwiększając obroty i włączając/wyłączając klimę słychać wyraźne buczenie.
Co ciekawe, te symptomy wystepują jedynie przy dużej temperaturze na zewnątrz.
W chłodne dni - problem znika, klima chodzi sprawnie!
To nie pierwsza moja Zafira (ten sam silnik, te same wyposażenie) i znam tendencje do głośnej pracy klimatyzacji. Jednak obecna Zafirka w ciepłe dni, przy włączonej klimatyzacji chodzi jak Warszawa z silnikiem górnozaworowym, lub wiekowy Lublin.
Konsultując jej przypadłość w kilku warsztatach oczywiści musiałem zapłacić kilka "frajerskich" za nabijanie klimatyzacji ( i mnie w bambuko...).
Każdy kolejny "nabijacz" twierdził, że jest to wina niewłaściwego stosunku czynnika do oleju.
Ostatnie diagnozy dwóch "superfachowców" sa diametralnie sprzeczne.
Jeden (jak większość "nabijaczy" po "nabiciu") stwierdził, że to "na bank" sprężarka.
(wymieniono łożysko). Drugi jegomość o aparycji i sposobie bycia emerytowanego profesora Politechniki, po długim i namiętnym wykładzie (nt. nieuchronności awarii klimatyzacji) i po błyskawicznych oględzinach i 100% diagnozie charakterystycznej dla bohaterów programu TVNTurbo "Będzie Pan zadowolony" stwierdził: wymiana czujników (brak II biegu wentylatora klimy), oraz konieczne mycie chłodnicy (koszt- 580 zł, ale za co?).
Oczywiście po 24 h zabiegach "Profesora" i wyjeździe z warsztatu - wycie jak było, tak jest.
Co prawda twierdzi on, że zostało wyeliminowane wszystko, co powinno przy takich symptomach. Ale po następnej wnikliwej analizie i wskazaniach jego analogowych pompek stwierdził, że ktoś "zapaprał" ogromną ilością oleju układ klimatyzacji. jednym słowem: Operacja się udała, ale pacjent zmarł...
Wymachując osuszaczem i rozwiana grzywą stwierdził, że wszystko jest pewnie zabite olejem. Widząc moją smutną minę i zafrasowane miny moich barczystych kolegów, raczej nie wzbudzających zaufania stwierdził, że może z sympatii do mnie spróbować gratis podłączyć inną, "czystą" chłodnice klimatyzacji i spróbować wtedy.
W związku z powyższymi (nie wesołymi) okolicznościami mam kilka pytań.
Czy ktoś miał podobny problem W ZA 1.8 i czy go rozwiązał?
Czy dać Profesorowi kombinować z chłodnicą (oczywiście wcześniej znacząc ją dyskretną mikrofarbą)? Czy też lepiej podłączyć inną sprężarkę na próbę?
Kogo radzicie mi we Wrocławiu do naprawy tej klimatyzacji (wkrótce czeka mnie kilka tras na płd. Europy), kto stwierdzi przyczynę bez kosztownej metody prób i błędów i zbędnego błądzenia jak pijany we mgle? Co radzicie?
W mojej Zafirze po włączeniu klimatyzacji słychać modulowane obrotami silnika charakterystyczne wycie, oraz wyraźny spadek mocy silnika przy ruszaniu.
Na postoju i luzie zwiększając obroty i włączając/wyłączając klimę słychać wyraźne buczenie.
Co ciekawe, te symptomy wystepują jedynie przy dużej temperaturze na zewnątrz.
W chłodne dni - problem znika, klima chodzi sprawnie!
To nie pierwsza moja Zafira (ten sam silnik, te same wyposażenie) i znam tendencje do głośnej pracy klimatyzacji. Jednak obecna Zafirka w ciepłe dni, przy włączonej klimatyzacji chodzi jak Warszawa z silnikiem górnozaworowym, lub wiekowy Lublin.
Konsultując jej przypadłość w kilku warsztatach oczywiści musiałem zapłacić kilka "frajerskich" za nabijanie klimatyzacji ( i mnie w bambuko...).
Każdy kolejny "nabijacz" twierdził, że jest to wina niewłaściwego stosunku czynnika do oleju.
Ostatnie diagnozy dwóch "superfachowców" sa diametralnie sprzeczne.
Jeden (jak większość "nabijaczy" po "nabiciu") stwierdził, że to "na bank" sprężarka.
(wymieniono łożysko). Drugi jegomość o aparycji i sposobie bycia emerytowanego profesora Politechniki, po długim i namiętnym wykładzie (nt. nieuchronności awarii klimatyzacji) i po błyskawicznych oględzinach i 100% diagnozie charakterystycznej dla bohaterów programu TVNTurbo "Będzie Pan zadowolony" stwierdził: wymiana czujników (brak II biegu wentylatora klimy), oraz konieczne mycie chłodnicy (koszt- 580 zł, ale za co?).
Oczywiście po 24 h zabiegach "Profesora" i wyjeździe z warsztatu - wycie jak było, tak jest.
Co prawda twierdzi on, że zostało wyeliminowane wszystko, co powinno przy takich symptomach. Ale po następnej wnikliwej analizie i wskazaniach jego analogowych pompek stwierdził, że ktoś "zapaprał" ogromną ilością oleju układ klimatyzacji. jednym słowem: Operacja się udała, ale pacjent zmarł...
Wymachując osuszaczem i rozwiana grzywą stwierdził, że wszystko jest pewnie zabite olejem. Widząc moją smutną minę i zafrasowane miny moich barczystych kolegów, raczej nie wzbudzających zaufania stwierdził, że może z sympatii do mnie spróbować gratis podłączyć inną, "czystą" chłodnice klimatyzacji i spróbować wtedy.
W związku z powyższymi (nie wesołymi) okolicznościami mam kilka pytań.
Czy ktoś miał podobny problem W ZA 1.8 i czy go rozwiązał?
Czy dać Profesorowi kombinować z chłodnicą (oczywiście wcześniej znacząc ją dyskretną mikrofarbą)? Czy też lepiej podłączyć inną sprężarkę na próbę?
Kogo radzicie mi we Wrocławiu do naprawy tej klimatyzacji (wkrótce czeka mnie kilka tras na płd. Europy), kto stwierdzi przyczynę bez kosztownej metody prób i błędów i zbędnego błądzenia jak pijany we mgle? Co radzicie?