[A] - kacza1982 - 1,8 Selection, 125 KM, 2001
- wojtowca
- Zafiromaniak
- Posty: 1212
- Rejestracja: 03 wrz 2014, 20:37
- Imię: Wojtek
- Lokalizacja: Bestwina koło B-B
- Auto: Opel Zafira A
- Model: ZA
- Oznaczenie silnika: Y22DTR
- Gender:
Prawdziwy fanatyk Zafiry . Niby to zwykły Opel a jednak ma to cosik w sobie . Powodzenia w szybkiej naprawie!kacza1982 pisze: szczerze - przeje...ane bez swojego autka, nieważne jakie auto zastępcze uda się załatwić, niech to będzie nawet ferrari, to nie moje i tyle...
Naprawa? no hmmm, żadna naprawa, nic nie zrobili, a jutro (znaczy rano jak wstanę) jadę po auto... dzwoniłem wczoraj rano i szef powiedział mi, że jak odjechaliśmy taryfą to syn wsiadł i odpalił od strzała... błąd jaki znalazł to czujnik temperatury wody i wywód, że może świrować i odcina komputer (bla bla bla, jasne). Nie robili nic przy aucie, bo to trzeba sprawdzić jak się sp...li. Nosz k... mać, jak przywiozłem to było źle, a że Zosi się odwidziało. Coś odcina napięcie na kompa, więc ten raczej nie ma szans na złapanie błędu. Niestety pozostają 2 opcje:wojtowca pisze:Prawdziwy fanatyk Zafiry . Niby to zwykły Opel a jednak ma to cosik w sobie . Powodzenia w szybkiej naprawie!kacza1982 pisze: szczerze - przeje...ane bez swojego autka, nieważne jakie auto zastępcze uda się załatwić, niech to będzie nawet ferrari, to nie moje i tyle...
1. delikatna - jakiś kabelek jest przetarty, który idzie do kompa lub do przekaźnika kompa (niestety usterka ciężka do zlokalizowania i mało prawdopodobna)
2. uwalone ecu, które dogorywa, opcja bardziej prawdopodobna, komp się odłącza i tyle, zimny lut, chu.je móje dzikie węże itp. Niestety gadałem z kumplem w robocie, który kilka Opli w życiu miał i od razu powiedział jak się skończy - poślesz kompa nad morze (Rumia), jak się uda to będzie chodził, a jak się nie uda to reklamacja, znowu niby naprawią i później sprzedasz (pocieszyciel j..any). No nic, odbiorę autko, jeszcze obejrzę moduł wentylatorów, może tu będzie problem, a później się pośle ecu do sprawdzenia niestety
ps. niestety w tym tygodniu pracuję po 12 godzin i nie mam czasu, a raczej chęci, ale może w przyszłym tygodniu przejrzę schematy instalacji i kabelki samemu do przekaźnika, aby wiedzieć jak przekaźnik obejść na krótko wtedy w razie czego przynajmniej odpalę Zosię i dojadę gdzie trzeba, bo autko musi być pewne
Auto odebrałem na szybko przed robotą... pogadanka z mechanikami i:
1. 3 świece luźne - kuźwa ale wstyd, bo sam je wymieniałem, ale zapytałem dla jaj oczywiście czy to może odcinać komputer hehehe
2. czujnik temp. cieczy do wymiany niebawem, bo są niby dwa, jeden dla zegarów i jeden dla komputera, ale czy to prawda? poszperam w przyszłym tygodniu
3. czujnik wałka rozrządu - podklejony, bo ktoś tam już grzebał (ale jak mi się wydaje, to jak by nie domagał to w większości przypadków nie odpalę auta, ale komputer działa, można odczytać błędy itp.)
4. wymień Pan se ten czujnik temperatury sam, bo szkoda kasować za taką robotę... gadka szefa, a jego syn mi powiedział, że lepiej jak bym najpierw sprawdził instalację do samego czujnika, bo coś mu tam nie pasuje, ale moje zdanie jest takie, że nawet jak uwalę kable z tego czujnika i je zewrę to ecu nadal będzie działać
Niestety poczytałem trochę na stronie firmy odpowiedniej o sterownikach silnika... trzeba kombinować jakieś wozidło i odesłać sterownik, bo to wygląda na jego powolny koniec, więc trzeba coś wydać $$$
ps. Jak miło się przesiąść do Zosi wiem, że nie wiem kiedy znowu rzuci palenie, ale to jakoś tak mało ważne
1. 3 świece luźne - kuźwa ale wstyd, bo sam je wymieniałem, ale zapytałem dla jaj oczywiście czy to może odcinać komputer hehehe
2. czujnik temp. cieczy do wymiany niebawem, bo są niby dwa, jeden dla zegarów i jeden dla komputera, ale czy to prawda? poszperam w przyszłym tygodniu
3. czujnik wałka rozrządu - podklejony, bo ktoś tam już grzebał (ale jak mi się wydaje, to jak by nie domagał to w większości przypadków nie odpalę auta, ale komputer działa, można odczytać błędy itp.)
4. wymień Pan se ten czujnik temperatury sam, bo szkoda kasować za taką robotę... gadka szefa, a jego syn mi powiedział, że lepiej jak bym najpierw sprawdził instalację do samego czujnika, bo coś mu tam nie pasuje, ale moje zdanie jest takie, że nawet jak uwalę kable z tego czujnika i je zewrę to ecu nadal będzie działać
Niestety poczytałem trochę na stronie firmy odpowiedniej o sterownikach silnika... trzeba kombinować jakieś wozidło i odesłać sterownik, bo to wygląda na jego powolny koniec, więc trzeba coś wydać $$$
ps. Jak miło się przesiąść do Zosi wiem, że nie wiem kiedy znowu rzuci palenie, ale to jakoś tak mało ważne
No właśnie - kaprysy... niestety jest co raz gorzej... zaczęła częściej szarpać jak się ją zamuli (pod górkę na wysokim biegu, obroty ok. 1500-2000), szarpnie raz i się normalnie zbiera, spalanie w normie. Oczywiście nie mam pewności co do komputera, jutro napiszę do odpowiedniej firmy z nad morza, bo dzisiaj w drodze do pracy i z pracy (z przygodą) 3 razy kasowałem check po drodze (standardowo P0170 i jeszcze 4 inne, które wiszą od jakiegoś czasu). Zobaczymy co znawcy tematu uznają i może ECU pojedzie na sprawdzenie/regenerację. Zobaczymy jak się to potoczy i mam nadzieję, że Zosia nie stanie znowu na jakimś skrzyżowaniu.Wojti pisze:Trzeba być dobrej myśli Zosia lubi mieć kaprysy jak każda kobieta he he
A teraz przygoda w drodze z roboty - wyjazd ok, wjeżdżam na autostradę i po kilku km zaczyna coś huczeć i bić na przednim lewym kole, myślę - k... kapeć. Awaryjki i zjeżdżam, kamizelka, wychodzę i nic. Szarpię za lewe koło i nic... hmmm nosz k... łożysko? wsiadam, jadę i cicho, od 80 znowu coś wali... zauważyłem, że przy hamowaniu cichnie - myślę, klocek się odkleił? Powolna jazda autostradą (max 70) i jest co raz to gorzej. Zjechałem z bany i staję przy najbliższej okazji, myślę - odkręcę koło i rzucę okiem, sprawdziłem hamulce wszystkie czy gorące - jest ok, chcę odkręcać lewe przednie koło i... nosz k... mać luźne śruby, wszystkie WTF!!! opcje:
1. ktoś mnie bardzo nie lubi w robocie
2. mechanik w zeszłym tygodniu chciał dojść do modułu wentylatorów i koła nie dokręcił (wątpliwe, bo nie widać śladów na feldze od rąk/rękawic)
3. zbieg okoliczności, ale wcześniej nic się nie działo i wszystkie inne koła dokręcone
dało mi do myślenia... na szczęście nic się nie stało, w domu sprawdziłem felgę (wyczyściłem+tarczę) i śruby Mam nadzieję, że to dzieło przypadku lub ostatniego mechanika
Kurde, jak zacząłem planować (myślałem o felgach 17", ale chyba wcześniej jakieś lekarstwo na lęk wysokości) to teraz chyba raczej będzie reanimacja ecu (auto musi być pewne na 200%) w związku ze wszystkim plany:
1. Wizyta u Wolfa (po wcześniejszym kontakcie przez zaprzyjaźnioną osobę) = odczyt błędów + mam nadzieję dobra rada + wiązki drzwi tylnych
2. Wizyta u zaprzyjaźnionej osoby na małe odświeżenie wnętrza
3. Gadżety wizualne
ps. pewnie już chce się wam żygać czytaniem hehehe, ale szczerze - nie interesuje mnie to
Powieści ciąg dalszy zatem, bo dzisiaj mały adventure mnie spotkał... byłem u rodziców po robocie, widziałem jaka pogoda się robi, wypisałem pit związany ze spadkiem i stwierdziłem, że pora spadać, bo zaczynało się robić nieciekawie... przejechałem jakieś 10km i niestety oberwanie chmury... po kilku minutach nie można było jechać nawet powoli (20km/h i nic nie widać). Wszyscy stawali, zjechałem pod hotel, grad walił po dachu, aż się płakać chciało... po 5 minutach lekko ustało, więc jazda i co? 50m i kałuża ogromna... wszyscy zawracają, krawężniki zalane. Moje Kochanie dzwoni, że mieszkanie zalane... nosz k... mać, szybka decyzja - Zosia wysoka jest, jadę... Gościu Leonem z naprzeciwka nie podjął się i zawraca, Seicento zawraca. Poprosiłem Zosię i jedziemy powolutku, przeszła delikatnie. Za rozlewiskiem hamulce przestały działać (tarcze zalane, ale były chłodne, bo czekałem pod hotelem), kilka razy delikatnie przyhamowałem i jest ok... potem znowu korek, gałęzi kupa na drodze, w korku wyskoczyłem z auta usunąć gałęzie na drugim pasie, bo niestety babka nową Hondą chciała chodnikiem przejechać i się powiesiła.... fajne uczucie jak się w sandałach wchodzi w kałuże głębokości krawężnika... faken, gałęzie usunięte, z naszego pasa ktoś już wywalał gałęzie. Udało się, dojechałem do domu i szybko ocenić szkody w mieszkaniu - zobaczymy co jutro spółdzielnia powie na to (w zeszłym roku remont i raczej kiepsko parapety pomontowane skoro leci spod nich). Potem na spokojnie ocena Zosi:janekW67 pisze:Ja bym pomyślał o wydrukowaniu Rafałowych opowieści.
Mogłaby z tego powstać fajna książka.
1. Prawy halogen lekko zalany i zaparowany (działa)
2. chłodnica z klimy w paprochach
3. Wszystko działa jak należy (pomijając wszelkie wcześniejsze objawy opisane), więc jest w porządeczku i mam nadzieję, że o 3 rano odpalę hehehe
Wnioski - chciałem kupić butelkę szampana, aby uczcić wodowanie Zosi hehehe, przyjrzałem się głębiej pod maską i doszedłem do wniosku, że głębokość brodzenia Zosi to min. 40cm, wiem, jestem debil, bo to sprawdziłem na własnej (Zosi) skórze, ale moja nauka nie pójdzie na marne - inni będą wiedzieć jak śmigać po kałużach hehe
ps. Szkód na karoserii brak, sprawdzę jeszcze po wyschnięciu auta, ale nie życzę nikomu siedzieć w aucie i słuchać jak grad obija budę, szczególnie jak autko niedawno malowane
Nauka dla potomnych - nigdy nie sprawdzajcie głębokości brodzenia swojego auta, ja sobie przemyślałem, że filtr i dolot powietrza jest wysoko, więc można jechać powoli, ale nie pomyślałem, że moduł wentylatorów jest w nadkolu i mógł się lekko podlać, ale wentylatory działają, bo jechałem z klimą, aby szyby nie parowały i wszystko działa, może miałem szczęście. Nie próbujcie tego i ja pewnie też bym nie spróbował bez telefonu ukochanej... Jedna ukochana posłuchała prośby drugiej
ps2. na pytanie typu skąd wiem, że 40cm - czujnik temp. zewnętrznej w zderzaku był mokry, więc kratki prawie całe były zalane... wystraszyłem się jak to oceniłem, chłodnica klimy do pewnego poziomy cała w syfie z liści itp. Jutro jak się uda wydmucham sprężonym powietrzem z puszki, bo chłodnica nowa przecież
Ostatnio zmieniony 09 sie 2016, 19:49 przez Skasowany użytkownik 16629, łącznie zmieniany 1 raz.
- wojtowca
- Zafiromaniak
- Posty: 1212
- Rejestracja: 03 wrz 2014, 20:37
- Imię: Wojtek
- Lokalizacja: Bestwina koło B-B
- Auto: Opel Zafira A
- Model: ZA
- Oznaczenie silnika: Y22DTR
- Gender:
Kurna czytałem ten advenczer z napięciem emocjonalnym normalnie. Dobrze, Rafał, że nie wyskoczył tam jeszcze na to wszystko gość z piłą spalinową
Mnie to chyba nie dotyczy, za *uja bym się nie pchał z wiadomych przyczynkacza1982 pisze: Zosi przyjrzałem się głębiej pod maską i doszedłem do wniosku, że głębokość brodzenia Zosi to min. 40cm, wiem, jestem debil, bo to sprawdziłem na własnej (Zosi) skórze, ale moja nauka nie pójdzie na marne - inni będą wiedzieć jak śmigać po kałużach hehe
- Sebu$
- -#Administrator
- Posty: 8171
- Rejestracja: 23 wrz 2012, 20:43
- Imię: Sebastian
- Lokalizacja: Śląsk / Niemcy
- Auto: Yaponiec
- Model: Inne
- Oznaczenie silnika: Pb1.5
- Gender:
- Kontakt:
janekW67 pisze:Ja bym pomyślał o wydrukowaniu Rafałowych opowieści.
Mogłaby z tego powstać fajna książka.
Wojti pisze:Zawsze ciekawie sie czyta Twoje posty
Chrees pisze:Rafał, myślałeś już o wydaniu książki??
Rafał juz wydał książkę. I można ją kupić bez problemu
- wampir11111
- Zafiromaniak
- Posty: 3561
- Rejestracja: 09 sty 2016, 12:19
- Imię: Michał
- Lokalizacja: Domasławice [DOL]
- Auto: Zafira B 340KM/480Nm
- Model: B
- Oznaczenie silnika: Z20LER
- Gender: