)
Ale najpierw musiałem dosztukowac kawałek wiązki z wtyczką (stara żarówka zasniedziala i wtyczka się zepsuła)
Z pomocą przyszedł pobliski szrot i lampki z wiązkami z VC (pasują idealnie) ale i tak chciałem ledy
wiec lampki mam na zapasie w razie niejasności na przeglądzie czy kontroli niebieskich 
Ale na tym nie koniec wczorajszej zabawy, bo jak otwieralem klapę (akurat po ulewie i małym gradzie) to mi się woda wylała z plastików w klapie
wiec szybko do piwnicy po sylikon i poprawa fabrycznej wady Zochy 
No i teraz musze poczekać na jakiś deszcz albo myjnie i sprawdzić jak uszczelnienie zdaje egzamin
a raczej jej zawieszenie... Ale od początku, wracałem sobie spokojnie ze sklepu i na nierównej drodze cos łupło.. przejechałem skrzyżowanie bo akurat było zielone i zatrzymałem się po drugiej stronie pod sklepem. Wysiadam, kręcę kierownica a kolo od strony kierowcy nienormalnie się rusza.. pierwsza myśl to sworzeń (juz jakiś czas coś stukalo ale delikatnie), ale to nie było to. Ale po chwili wpadł pomysł i sciaglem plastikowe podszybie i patrząc na śrubę od amorka nacisnalem auto żeby zabujac. No i bingo, łożysko/poducha amorka przeszła na emeryturę... powolutku dojechałem do domu (akurat ładnymi drogami się udalo) no i teraz trza zadzwonić do mechanika i umówić na transplantacje... 
